Od kiedy dowiedziałam się o alergii mojego synka
na pióra - unikałam ich. Nie brałam pod uwagę o
istnieniu ich w naszym otoczeniu.
Od dwóch lat alergia na pióra... prysła jak bańka mydlana.
Ostatnio koleżanka spytała się mnie - czy chce pióra?
Zastanowiłam się. Mhm... czemu nie?
Szare, białe i czarne.
Tylko co ja z nimi zrobię?
Okazało się, że z piórami można tworzyć czary i magie.
Podstawą jest klej na gorąco.
Aniołki mojej córeczki.
Pióra zamknięte w bombce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz